Juz ponad tydzien w domu jestem i nadal tesknie...
Za czym?
Za tym by moc wyjsc w pidzamie przed dom z rana i nawdychac sie wiejskiego powietrza...
Za gwarem...
Za babcia, ktora piekla mi ciasto...
Za pojsciem na ryby nad stawik z dzieciarnia...
Za tatmtejszymi drzewami...
Za jaskolkami...
Za wieczornymi pogadankami przed gankiem...
Za zubrowaniem i chodzeniem do garazu z bratem...
Za tym, ze siadalam sobie na krzesle na trawie, a obok Naomi bawila sie w piaskownicy... i latala za Piesnoludkiem lub Szambiarzem...
Za cmami wieczornymi...
Za przejazdzkami do W. bez dzieci- bo zawsze sie znalazl chetny do popilnowania...
Za tatmtejsza chwilowa nuda i spokojem...
Nawet za marudzeniem R.
Jak tam bylam to za domem wcale nie tesknilam. Dziwne czy dziwne???
Szkoda, ze naszego przytulnego mieszkanka nie da sie przeniesc w tamte rejony. Ot tak sobie.
Tesknie i chyba tesknic nie przestane.
cześć Justynka tu meaby :-) piękne wpisy takie osobiste
OdpowiedzUsuńdom - zawsze będzie się do niego tęsknić
ja tesknię za atmosferą mojego dzieciństwa
też na wsi
tak sobie pomyślałam że obydwie jesteśmy jakby na wygnaniu
to takie smutne...trudno odnaleźć się i pokochac nowe miejsce
dla mnie to szalenie trudne
buziole Ci przesyłam, zerknę czasem co?
dla Tomka wszystkiego dobrego dla Ciebie siły
Zerkaj ile chcesz :) Po to mam bloga, by poprzez moje wpisy mozna bylo mnie lepiej zrozumiec. A czasem mam taka biegunke mysli po prostu...
OdpowiedzUsuńTrudno pokochac nowe miejsce... Nie spodziewalabym sie tego nigdy.