piątek, 26 października 2012

Zlota jesien...

Pieknie bylo w zeszly weekend. Pogoda bardziej wiosenna niz jesienna. Bylismy na spacerku- w lesie (tak Olga- pozadroscilam ci ;)).

Weszlam w las. Dawno juz nie bylam, nie wiem czemu, powinnismy czesciej robic takie wycieczki. Weszlam- i poczulam sie prawie jak w N.Sz. Cale dziecinstwo spedzone na bieganiu po lasach i polach pozostawia geboki slad w czlowieku. Poczulam sie jak u siebie. W wielkim miescie chyba bym sie udusila...














Maja chodzi- jak widac na zdjeciach. Rozkrecila sie na maksa i potrafi juz nawet dokonac obrot o 360 stopni na stojaco- jak dotychczas za kazdym razem robila to na czworaka.

Naomi coraz madrzejsza. Fajna z niej dziewczynka.

Maz ma spokojne dni, chodzi jakis zrelaksowany ;)

Ja??? Ze mna ok. Po staremu...

Czyli wszystko dobrze.

wtorek, 16 października 2012

Anonimowosc??? Ze co??? Ze jak???

Przegladam statystyki.
Jestem w szoku!!!

Okazuje sie, ze mojego bloga ogladaja rozni ludzie, a przekonana bylam, ze dotychczas czyta go tylko Olga i kilka forumowych kolezanek... Od lutego roku 2012- bo wtedy powstal moj blog- ogladali go ludzie z roznych stron swiata, a w pierwszej trojce sa Niemcy (355), Polska (322) i... Rosja (az 68 razy)!!! Pozostale kraje to kolejno USA, Wielka Brytania, Francja, Hiszpania (tu akurat wiem kto z Hiszpani ;)) Szwajcaria, Dania i Szwecja...

Zeby tego bylo malo wczoraj napisala do mnie jedna z czytelniczek (pozdrawiam A.) i napisala, ze przypadkowo trafila na mojego bloga i przeczytala go od oczatku do konca. No w szoku jestem, ze wogole ktos zadal sobie tyle trudu i nie wylaczyl strony po przeczytaniu jednego zdania...

Zmrozilo mnie troche, gdy uswiadomilam sobie te liczby. Niby niewiele, ale dla mnie duzo. Pisze co czuje, a kogos po za Olga to obchodzi... Jestem zawstydzona i zazenowana.

Dziekuje za zainteresowanie :)

Po za tym... W sobote pograbilam te nieszczesne liscie, nazbieralo sie ich caly kosz... Pieknie przed domem bylo zaledwie... jeden dzien... W niedziele rano wygladam za okno, a tam masa lisci. Zielony klon uparty- nadal nie zgubil chyba zadnego liscia, czerwony natomiast w pol nagi, biedulek...

Majka coraz wiecej chodzi. Szczegolnie, gdy ktos patrzy- popisuje sie. Jest niesamowita.
Naomi narysowala Scream i nawet podobny jest do siebie. Umie malowac tez zamek z wiezami i oknami oraz cala rodzinke nasza.

Musze konczyc. Odezwe sie niebawem...

piątek, 12 października 2012

Liscie leca z drzew... nadal...

Leca te liscie masami, wrecz bombarduja. W dodatku deszcz pada. Mzawka na dworze, wiec jesien ma sie chyba juz ku koncowi, tym bardziej, ze szanowny malzonek powiadomil mnie, ze slyszal w radiu, ze za trzy tygodnie ma zaczac padac snieg (!!!) ja jeszcze nie chce sniegu!!! Tym bardziej, ze jestem hausmajstrowa i nawet nie zdazylam lisci pograbic, a co dopiero snieg zgarniac!!!??? Musze sie wziac za te liscie, myslalam, ze w sobote Tomek posiedzi z dziewczynami a ja polece na dwor i pograbie se troszke. Lubie grabic, zawsze to cos innego niz odkurzanie czy mycie podlog :P Naomi w domu siedzi- zaczelo sie zimno i zaczal sie kaszel, wiec jej ze soba brac do grabienia nie bede. Maje bym wziela jesli by tylko chciala posiedziec spokojnie w niejezdzacym wozku, ale ona po 10 minutach zwykle zaczyna sie nudzic i silnie dawac znaki, ze "pobiegalaby" sobie...

Tak wogole Majka powoli zaczyna chodzic. Widac, ze jeszcze sie boi, i robi to bardzo chwiejnie, ale dzielnie probuje- szczegolnie, gdy na przeciwko stoi mamusia z rozlozonymi ramionami- wtedy wrecz biegnie :) Fajnie juz bedzie, jak bedzie chodzila - koniec z powycieranymi kolanami. Moge podlogi myc codziennie a ona i tak rajtuzy pod koniec dnia ma zwyczajnie czarne.

A tak po za tym??? Siedze w domu, uziemiona jestem z kaszlaca Naomi. Tomek pracuje. Deszcz nadal pada, no i te liscie... Czas zapiernicza.

Mysl o swietach w Polsce az mnie pobudza do dzialania...
Jeszcze dwa miesiace z malym haczykiem...

wtorek, 2 października 2012

Liscie leca z drzew, liscie leca z drzew...

Wsiadl do autobusu czlowiek z lisciem na glowie... Znacie te piosenke?
Ja wygladam za okno, po drugiej stronie ulicy rosnie klon czerwony, czy jakos tak, z ktorego leca liscie. Po naszej stronie zaraz za moimi oknami rosnie klon zwyczajny, czyli zielony, z niego tak bardzo liscie nie leca jak z tamtego.
Ech... jednym slowem jesien w pelni!!! W dodatku dzis jakos tak u nas szarawo, pochmurno, bleee, nic sie nie chce.

W niedziele za to bylo pieknie, i dobrze, bo mielismy z Tomkiem calodzienna wyprawe nasza yamaszka. Raniutko przyjechali dziadki (uprzedzeni miesiac wstecz, by mogli w swoim "zapelnionym" terminarzu wyegzekwowac dla nas czas) do wnuczek. My o 9 rano spotkalismy sie z kolegami Tomka w Versmold i z tamtad ruszylismy grupa szesnastomotorowa na zlot zakonczenia sezonu motocyklowego- czyli do Berge. Krete drogi prowadzace przez lasy, duzo, duzo zakretow, pola, laki. W pewnym momencie pole lubinowe- w kasku fantastyczny zapach poczulam. Dodatkowo slonce, przerwy w malych misteczkach na kawe... Ech, zycie :)
Na miejscu warkot, bo bylo nas ponad 3000.
I znowu kawa.
Grill.
Powrotna droga dala mi w kosc, moze sie zdziwicie, ale i w Niemczech potrafia byc nierowne nawieszchnie na drodze... Poczulam sie jak w Polsce :) Bolacy tylek, od hamowania bolace kciuki i ramiona, jednak nie zamienilabym tego na nic innego, bo samopoczucie- FANTASTYCZNE!!!

A teraz... Dochodzi powoli dwunasta, musze sie zatem zbierac po starsza pocieche do przedszkola. A jeszcze mlodsza musze obudzic, wiec zmykam.

Fajnie bylo!!!