środa, 22 lipca 2015

Rozpad...

Jednak byliśmy w Polsce. To było raczej nieuniknione 😀.

Polska jak zwykle, magiczna, swojska, normalna. Tylko niesmak relacji rodzinnych pozostał po spotkaniu z bliskimi. Dlatego rozpad, rozkład, rozłączenie, podział, żal, ból........ Ech. Życie. Myślę, że mam jedną przyjazną duszę w Polsce, nie licząc przyjaciół oczywiście. Reszta to porażka. Zresztą czas pokaże, czy mam rację.

Zakolczykowałam dzieci, męża zresztą też 😀. Wyglądają ślicznie.
Zdążyłam zobaczyć się z koleżanką z podstawówki, nie widzialysmy się 9 lat.

Reasumując myślę że lepiej będzie mi się żyło bez tego wszechotaczającego fałszu w którym dotychczas żyłam nawet jeśli to boli. Koniec. Kropka.