wtorek, 14 lutego 2012

Trochę o koniu...

Koń jest pięknym, dostojnym zwierzęciem. Kochamy konie, prezentujemy na wybiegach, urządzamy wyścigi, są trenowane, lamią nogi, poświęcają się dla nas, konie nawet tańczą w rytm muzyki. Są  piękne i mądre- dlatego nigdy nie zjem kiełbasy z konia... NIGDY.
Wczoraj teście przywieźli dla nas taka kiełbasę... Ok, niech wszyscy sobie ja jedzą, niech będzie najsmaczniejsza ze wszystkich kiełbas. Niech cały świat się zachwyca! Ja nie...
Małżonek za to biedulek- je taka kiełbasę, namawiał mnie bym chociaż spróbowała (jak ja nienawidzę gdy mnie ktoś do jedzenia czegoś zmusza!!!), z godzinę za mną chodził i dyskutował, ze nie mam racji. Ze skoro kiełbasa już jest kupiona to mój protest nie ma sensu. Rozumiem jego tok myślenia, lecz ja uważam- ze im więcej takich ludzi jak ja, tym mniej zabitych tych zwierząt. Nie przekona mnie nikt. Ze zwykłego szacunku do konia nie roszę jego mięsa! Tomek argumentował, ze nie uratuje już TEGO konia... On sam nie kupiłby takiej kiełbasy, tez lubi konie, ale skoro już została zakupiona??? Czemu nie...
Wiec pytam się:
- Czy zjadłbyś kiełbasę z psa? Bo została już kupiona...???
Nie, bo się by brzydził... Ok. Rozumiem. Wiec niech i ja zostanę zrozumiana...
I mąż bidulek- jak już pisałam, pochorował się pod wieczór ;) Nie, żebym miała z tego powodu satysfakcje, ale miałam jeszcze jeden dobry argument, by kiełbasy nie ruszać :) Reszta z lodówki została zamrożona i przy najbliższej okazji oddana teściom- niech sami sobie ja jedzą!
Jest wystarczająco wiele rodzajów mięs by zaspokoić ludzkie pragnienia, po co wymyślać więcej???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz