piątek, 10 lutego 2012

Początek "Cosia" czas zacząć...

Jest po pierwszej w nocy, spać już mi się chce, ale chciałabym wypróbować jak to działa. Godzinę czasu ustawiałam bloga- mojego pierwszego w życiu :) Ciekawe, czy będę miała zapał, by w nim pisać, czy zostanie przeze mnie zapomniany???
Mąż jest w Polsce, a dokładnie siedzi teraz skubaniec u Państwa W. i się dobrze bawi... A ja? Ja sama w domku z naszymi dziewczynkami (obie śpią w sypialni ze mną). Jakoś odwykłam od samotności, to już półtora roku jak mam męża na co dzień w domku. Dziko mi, cicho... Nikt nie prosi o "przyprawienie" herbatki (bo podobno ja robię najlepszą). Normalnie nie przypuszczałam, że zatęsknię za tym :)
Dziś dzień był wyjątkowo nudny. Naomi kaszle, więc siedzimy cały czas w domku. Maja grzeczna, jak to Maja- uśmiecha się całymi dniami. Nauczyła się nowych słów- A-KHA! I powtarza to w kółko... Koty? Właśnie śpią- Jerry na sofie, a Linda- o zgrozo- w maxi cosi Majki... Muszę ją wygonić!
a Tymczasem idę sobie spać. Do juterka...

2 komentarze:

  1. mam nadzieję, że spodoba CI się blogowanie i niebawem obie będziemy zapalonymi blogerkami ;) ja niestety często nie mam dostępu do internetu w takim stopni jakbym chciała, a jak już mam to mnie wena opuszcza...cóż, Tobie życzę świetnych pomysłów i frajdy z pisania :) buziaki :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dostęp do neta mam niemal codziennie, gorzej u mnie z weną... Jednak zawsze jest "coś" do pisania, choćby mała bzdurka dnia dzisiejszego, i już warto by naklikać parę słów :) Ja chętnie podczytuję Twoje pisanie, i na starym blogu, gdy jeszcze tam byłaś, i na tym nowym...

    OdpowiedzUsuń