piątek, 10 lutego 2012

Ostatni dzień "słomianego wdowieństwa"...

Dziś tak krótko rozmawiałam z moją mamą przez telefon. Jakoś weszłyśmy na temat przyjaźni, powiedziała mi, że ona nigdy nie wybrałaby takiego życia jak ja, że nawet nie mam gdzie na kawę pójść... Ja stwierdziłam, że wolę mieć fajnego męża i nie mieć przyjaciół, ona powiedziała, że bez przyjaciół nie potrafiłaby żyć.

I owszem- ona z moim ojcem nie żyją w miłości. Za to ma masę koleżanek z pracy, często się spotykają na kawkę, drinka, ploteczki, jak to baby... Ja natomiast bardzo kocham swojego męża, wiem, że to ten jedyny, i nawet w najgorszych kłótniach nie kwestionowałam tego- jestem po prostu szczęśliwa, dobraliśmy się, mamy podobne poglądy w wielu ważnych dla nas kwestiach. Jednak wybierając życie z nim praktycznie sama pozbawiłam się swoich przyjaciół- mam ich, ale w Polsce, więc na przysłowiową kawkę spotykamy się raz na rok, lub rzadziej.

Tutaj ciężko mi się z kimś zaprzyjaźnić, a na siłę nie potrafię- próbowałam z sąsiadką Polką, ale nam nie wychodzi... Za to moja bariera językowa nie pozwala mi się na kumplowanie z dziewczynami z towarzystwa Niemców jakich znamy- Tina jest w ciąży, oddawałam jej rzeczy po Majce- ale o dzieciach, ciąży i innych sprawach rozmawiał z nią Tomek, bo ja się chyba nigdy nie naucze niemieckiego...Mniejsza z tym, przywykłam...

Co jest dla ważniejsze w życiu??? Czy potrafiłybyście się obejść bez przyjaciół, jak ja??? Wyobraźcie sobie, że wasz mąż chce koniecznie wyjechać daleko od miejsca waszego zamieszkania, że jest to dla was lepsze, korzystniejsze, obojętnie z jakich powodów... Zrobiłybyście ten krok??? Nie wykluczając, że zaprzyjaźniłybyście się po paru miesiącach/latach z kimś "stamtąd"... Bo nie wykluczone, że ja będę miała do kogo wpadać na kawkę...

Na to pytanie odpowiedziałam na wstępie, ja wiem, co dla mnie ważniejsze, i nawiązując do tematu dzisiejszego posta- jutro wraca już mój mąż!!! Ależ się cieszę, parę dni rozłąki, a ja stęskniłam się jakby go rok nie było. Więcej nie zgadzam się na żadne osobne wyjazdy!!! Nawet w interesach, ja chce jeździć z Nim i już!!! Dzieci na szczęście nie sprawiają problemów w drodze, a Naomi kiedyś po przejechaniu całej drogi z W. do H. (700 km) nie chciała z auta wychodzić- bo ona chce do Polski!!!

2 komentarze:

  1. Oj Kochana, zgadzam się z Tobą. Ja mam to szczęście, że na studiach poznałam cudowne osoby, mam rewelacyjne przyjaciółki, niestety mój mąż zdecydował (W sumie razem zdecydowaliśmy, ale przecież nie mogłam się nie zgodzić), że się przeprowadzimy do W. Niestety nie przepadam z tą mieściną, chociażby z powodu braku przyjaciół. Wszyscy zostali w Poznaniu. Niby bliżej niż H. ale i tak nie za bardzo jest czas na spotkania. Poza tym z przyjaciółmi nie spędzi się reszty życia- jak Bóg da. Ja też czuję, że mój mąż to ten jedyny i nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby wybierać przyjaciół zamiast niego, choćby nie wiem jak cudowni byli ci przyjaciele. Ale może mam takie podejście, bo wyniosłam je z domu? Mama zawsze mi powtarzała, że przyjaciółki są, a później ich nie ma, a rodzina jest zawsze, chociażby najbardziej "znielubiana". Często też powtarza, że ona nie ma przyjaciółek. Ma mojego Tatę, swoją Mamę i Szwagierkę. To jej wystarcza. Są znajome, znajomi itd, ale ona jest daleka od nazywania kogokolwiek przyjacielem. W moim przypadku jest o tyle inaczej, że na to miano w moim życiu zasłużyło jednak kilka osób, więc bez względu na okoliczności, czas bez kontaktu i spotkań wiem, że jest na świecie kilka osób, które są mi bardzo bliskie. Ale mąż, dzieci i w dalszej kolejności dom rodzinny są dla mnie najważniejsi. zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze Ci zazdrościłam Twojego Domu Rodzinnego- mieć TAKĄ rodzinę jak Ty to naprawdę wielkie szczęście... Relacje między Tobą a rodzicami... Twoja mama jest świetną osobą a tata niesamowitym ojcem. Chciałabym kiedyś móc liczyć na swój "dom rodzinny"... Wiesz, że od osiemnastego roku życia radzę sobie zupełne sama, był jeden moment przejściowy, gdzie mi dużo pomogli. Za jeden błąd będę płaciła całe życie- a myślę, że tak być nie powinno... Dlatego najważniejszy w moim życiu jest Tomaszko i dziewczynki...

      Usuń