wtorek, 29 maja 2012

Nowi znajomi i motor.

W sobote przyjechali znajomi nasi- S. i E., motorem. S. juz znalam, ale E. mialam okazje dopiero poznac.

Pierw pojechalismy do sklepu dla motocyklistow, S. kupil sobie kombinezon, rekawice, buty, namiot... Spakowalismy sie i pojechalismy 80 km motorami nad jezioro. Bylismy za pozno- kemping, ktory zamowilismy juz byl zamkniety, na szczescie byl obok kemping otwarty- darmowy, na ktorym znalezlismy miejsca i sie rozpakowalismy. Chlopaki rozlozyli namioty i pojechali po piwo. W miedzyczasie my z E. zalatwilysmy darmowe piwa od chlopaka- Hans Christian, na kampingu, ktory juz byl tak pijany, ze dawal nam wszystko. Dostalysmy caly chleb, grilla, wegiel, krzeselko... Nawet poduszke od Polakow, ktorzy tez tam byli Chlopaki pojechali na stacje benzynowa, ktora juz byla zamknieta, wiec po piwo pojechali az 80 km(!!!), nie znalezli zadnego otwartego sklepu,a w drodze powrotnej okolo 1 km od kampingu byl jeden otwarty, tam kupili piwko... Ale nie bylo ich ponad godzine!!! Niezle sie zdziwili, jak my we dwie juz mialysmy grilla i piwa pod dostatkiem Siedzielismy do prawie 4 w nocy razem z Hansem Christianem, ktory chodzl z telefonem rogloszonym muzyka na maksa po ludziach i zagadywal, ale fajny gosciu Nauczylam go po polsku "Ja jestem fajny", potem caly czas to powtarzal

W namiotach procz spiwora-my, i kocyka- S. i E.- nie mielismy nic!!! Twardo bylo jak nigdy, czulam sie jykbym spala na kamieniu. Na szczescie mialam na sobie kombinezon, ktorego nie sciagalam z siebie, pomimo ubran na zmiane, w nocy bylo zimno, a ja tego wcale nie czulam. za to E. i S. zmarzli niesamowicie...

Obudzilismy sie o 6 z Tomkiem, poszlismy na siku, a Hans Christian juz przed swoim namiotem na lezaku pil piwo!!! Masakra. W sumie wstalismy po 9, pokropilo troche, spakowalismy sie, stanelismy w knajpie na jajecznice i kawe i pojechalismy do domu. W domu S. motor sie troche spsul- chlopaki do 22 w garazu go napawiali, ale dali rade i po 22 pojechali juz do domu (150 km). Po drodze mieli problemy, S. musial kupowac narzedzia i naprawiac znowu lancuch, ktory mu sie luzowal wciaz, i na 3 okolo byli w domach.
To byl weekend!!!

Bede latami wspominala ten wypad. Nasmialam sie co niemiara, poznalam fantastyczna dziewczyne, nazbieralam mocnych wrazen a przede wszystkim podladowalam akumulatory!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz