piątek, 4 maja 2012

Milusno...

Powiewalo rutyna u nas. Praca meza, dom, gotowanie obiadow, pranie, dzieci... Na zakupy albo ja albo wszyscy. Mycie dzieciakow, wspolne ogladanie seriali. Tak malzensko...

Od jakiegos czasu jest u nas przedmalzensko... Nawet nie wiem jak to sie zaczelo...
Rutyna jest- bo zakupy trzeba robic, prac i gotowac takze. Maz chodzi do pracy.
Ale...
Dodatkowo jest glask po glowie.
Przelotny pocalunek.
Klepniecie w pupe :)
Czule slowo w potoku tych rutynowych...

To chyba wiosna. Natura krzyczy: kochajcie sie!


Siedze na sofie z lapkiem na kolanach. Za oknem wyszlo slonce. Jasno- zielone liscie na klonie za oknem. Obok klonu- klon z czerwonymi liscmi- pieknie sie razem komponuja w splocie. Przez uchylone okno w kuchni dobiega cwirk ptakow- nalecialo ich niewiadomo skad i  kiedy...
Zyc!!! Zyc!!!
Nie umierac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz