piątek, 2 marca 2012

Dzieć- mala jednostka spoleczna...

Ptaszki ptaszki slonce slonce wiosna wiosna... To juz chyba ta pora... Sliczny wiosenny dzien u nas- ja niestety uwieziona w domu z chora corka i spiaca corka :(

To jest okropne, jak czlowiek potrafi sie martwic o wlasne dziecko. Byle pierdulka- juz czlowiek siedzi i mysli... A moze do lekarza trzeba pojsc? A moze jednak nie bede szla? Nie bede panikowac z byle powodu. Ale jesli cos jej jest??? I tak w kolko...
Pierwszy kaszel- do lekarza. Z czasem czlowiek uodparnia sie na kaszelek, ale przychodzi- goraczka. Znow do lekarza, syropek, czopki, ulga, goraczki nie ma. Goraczka jest gorsza, wiec na nia sie nieuodporniamy. Nigdy.
Opuchlizna- co to? Do lekarza. Bol nozki??? Nie wiadomo, czy nie skrecona- do lekarza...
Wymioty- lekarz. Bol gardla- lekarz. Byle pierd- lekarz...

Gdy dzieci nie bylo- wyjscie z domu nie bylo problemem. Ubieralam buty i wypad. Teraz zalatwianie opiekunki, a to proszenie babci, by posiedziala z wnuczka... Lub tarmoszenie dzieci ze soba- czyt. udreka. Ubieranie co najmniej godzine przed- pampers, gdy dziecko male, rajtuzy, spodenki, mleczko przed wyjsciem by nie bylo awantur, sweterki, czapki, rekawice, kombinezon, troszke tego mniej gdy ciepla pora roku. Nastepnie drugie stoi obok, nie potrafi kozakow zapiac- wiec spocona schylasz sie, zapinasz te kozaki, pomagasz ubierac sweter, kurtke, czapke, szaik by bylo szybciej. Mlodsze w tym czasie daje koncert ryczen- jest mu goraco, wiec daje znaki do wyjscia. Sama nie masz czasu na porzadny makijaz, uczesanie, wiec ubierasz pierwsze lepsze jeansy, pierwsza lepsza bluzke, sciagasz w biegu kurtke z wieszaka, jeden but, drugi but, dziecko drugie zaczyna marudzic przy silnym akompaniamencie pierwszego... Nie perfumujesz sie, bo nie masz czasu, poprawiasz wlosy rekoma, bo nie masz czasu sie uczesac szczotka, torba, dziecko male na rece, wieksze za reke na spacerek, ktory musisz dosc szybko zakonczyc, bo okazuje sie, ze mlodsze zrobilo kupe w pampersa, a starsze bola nozki...
Ech...
Czasem sa chwile, gdy zapominasz, dlaczego chcialas miec dziecko... Ale to tylko czasem... Z reguly nie masz nawet czasu o tym pomyslec...

Ale gdy w koncu zbliza sie wieczor, mlodsze po mleczku zasypia w lozeczku. Starsze zasypia u siebie w pokoiku po wczesniejszej klotni o zjedzenie kolacji... I gdy siadasz zmeczona na fotel, bierzesz do reki ulubiona ksiazke lub wlaczasz ciekawy film, chwilke odpoczniesz... Idziesz z reguly zajrzec do spiacych juz dzieci... Jedna slodko spi ze smokiem rozowym w buzi. Druga przytula ulubionego, stachanego juz misia...

Dochodzisz do wniosku, ze nie ma ladniejszego, slodszego widoku...
I nie ma istot, ktore kochalabys bardziej...

4 komentarze:

  1. ech... ja dziś od rana walczę ze śniadaniem i rykiem z tym związanym. Co zjesz? jajo. ok, gotuje jajko. nie, jednak nie jajko. parówkę?ok, parówki ugotowane. nie. jednak nie. i WRZASK, ryk i smarki...esz. a tu drugie w drodze, na szczęście będzie lato i wyjście nie będzie takim problemem jak zimą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspolczuje... u nas to samo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomnialas dodac,ze po wyjsciu z domu okazuje sie ,ze masz na jednej nodze trampek a na drugiej kozak.I teraz dylemat -wrocic do domu i zmienic i znow od nowa walka z dzieciakami bo kiedy Ty bedziesz zmieniac buta im zrobi sie goraco,rozepna kurtke ,zdejma szalik,mlodsze pociagnie starsze za wlosy,starsze tyrpnie mlodsze w noge,mlodsze sie poplacze...czy podreptasz jak kretynka w dwoch roznych butach z nadzieja na 30 minut spokoju na osiedlowym placu zabaw :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wlasnie Beatko :D Chyba wedrowalabym z tym kozakiem i tramkiem na nogach, a niech sie ludzie gapia :) Wazne, ze dzieci nie placza...

    OdpowiedzUsuń